niedziela, 4 sierpnia 2013

//Drugi.

23 sierpnia 2013, Drogi Pamiętniku!
                No już mój czwarty wpis od tygodnia. No właśnie, spędziłam w Londynie już tydzień! I muszę szczerze przyznać, że na razie nie jest źle. Oczywiście mogłabym poznać już jakąś przyjaciółkę, kogoś oddanego komu mogłabym zaufać, jednak zarazie pusto!
                Pamiętasz gdy opisywałam Ci drugi dzień tutaj? Charakterystyczne było spotkanie chłopaków z One Direction. Louis, Liam, Niall, Harry i Zayn! Zapamiętałam ich imiona! Najlepiej z nich chyba na razie polubiłam Zayna. Może dlatego, że to z nim wymieniłam najwięcej słów? Tak, dlatego. Cieszę się, jednak nie szaleje. Nie zrobili na mnie dużego wrażenia, nawet słuchałam parę ich piosenek, są dobre, ale nie w moim stylu…a jak spędziłam ostatni tydzień? Zwiedzanie okolic Londynu, spacery po parku, czasem myśle, że przypadłby mi się pies. Miałabym z kim pogadać. Co do taty to po pierwszym spotkaniu był u nich jeszcze pięć razy. Często u nich bywał, ale nie mam mu tego za złe, rozumiem jego pracę. Raz nawet proponował mi wspólne wyjście do nich, ale nie bardzo byłam zainteresowana. Szczerze? Wolałam posiedzieć w domu.
                Jak spędzę resztę wakacji? Nie wiem. Pewnie tak jak robiłam to dotąd czyli chodzenie po parku, zwiedzanie Londynu! Dziś jest już późno, więc może jutro popędzę troche dalej. Wiesz, Londyńskie Oko, Big Ben.
Lolaa :)

Obudziłam się o 10. Powoli, przeciągając się odwróciłam się na drugi bok. Wiedziałam, że muszę wstać, bo inaczej będę głodować. Wstałam do pozycji siedzącej. Dziś jest wtorek, za równy tydzień zaczynam szkołę i…co raz bardziej się cieszyłam! Z nudów niedługo tu umrę, więc nawet szkoła dobrze mi zrobi. Wstałam całkowicie z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się , uczesałam i wykonałam lekki makijaż. Zeszłam na dół przy okazji sprawdziłam telefon, nieodebrane połączenie od taty. Wybrałam jego numer, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam go do prawego ucha.
- Hallo? – po chwili usłyszałam wyraźny, męski głos.
- Witaj tato. Stało się coś? Znowu mam Ci coś przynieść? – zaśmiałam się. Wzięłam kubek z ciepłym mlekiem  i udałam się w stronę salonu obejrzeć jakiś film.
- Nie wiesz? Nie byłaś jeszcze na dole? – zaniepokoił się.
- Właśnie wstałam. A co jest na do... – chciałam dokończyć, jednak to co zobaczyłam sprawiło że prawie wypuściłam gorący kubek oraz telefon z ręki. W salonie siedziała piątka chłopaków i z tego co się nie myle… - …le? Co do cholery robią tu Niall, Louis, Liam, Zayn i Harry?! – mój ton głosu się podniósł, chłopaki odrywając się od cichej rozmowy spojrzeli na mnie szeroko uśmiechając się.
- Lola, musiałem pilnie wyjechać. Wrócę wieczorem. O 21 powinienem być, chłopcy osobiście się tobą zaopiekują, powinnaś mi dziękować! Znalazłem Ci zajęcie. – głęboko westchnęłam. – Kończę, skarbie. Cześć. – rozłączył się. 
Odłożyłam telefon do kieszeni i ponownie spoglądając na chłopaków oparłam się o ścianę. Z tego co widziałam Louis siedział wraz z Harrym na fotelach, Niall i Zayn rozłożyli się na kanapie, a Liam chodził po salonie w prawo i lewo uważnie wszystko podziwiając.
- No więc może sami mi wyjaśnicie co wszyscy tu robicie? – zapytałam, po czym odpychając się od ściany wepchnęłam się między Nialla i Zayna na sofę.
- Twój tata nas zaprosił! – krzyknął radośnie Louis. – Właściwie to sami zaproponowaliśmy ze z tobą zostaniemy, wiesz też potrzebujesz opieki. – szeroko uśmiechnął się.
- Poza tym niejedna chciałaby teraz być na twoim miejscu. – Harry śmiesznie poruszył brwiami dodając. – Powinnaś się cieszyć, że siedzisz teraz w naszym towarzystwie.
- Nie. – rzuciłam sucho, co wywołało u chłopaków dziwne miny. – Siedzę z piątką nieznanych mi ludzi, których widzę drugi raz na oczy, jednego trzeci. – zwróciłam si do Zayna. – Jestem prawie pełnoletnia, możecie wracać.
- Ale my tak bardzo chcemy się tobą zaopiekować. – powiedział Zayn, przysuwając się do mnie. Przewróciłam oczami, biorąc do ręki pilota i włączając tv. – Możemy zostać? – skinęłam głową.
- Woohoo! – krzyknął radośnie Niall. – Więc ja idę zobaczyć co masz do jedzenia. – po czym wstał i swobodnie udał się w stronę kuchni... Przez dłuższą chwilę siedziałam z chłopakami w ciszy oglądając telewizor. Kolejna beznadziejna telenowela w której niewiadomo kto kogo kocha. Niall nadal siedział w kuchni zajadając się cukierkami, Zayn i Harry siedzieli razem ze mną i oglądali tv, a Liam i Louis wygodnie rozłożyli się na fotelach cały, jednak po chwili Louisowi najwidoczniej się znudziło i ruszył w naszą stronę , ładując się na sofę obok Harrego.
- Louis!!! – prawie wylałam kubek gorącego mleka na Zayna. – Widzisz by tu gdzieś było jeszcze miejsce dla Ciebie?!
- Tak. Przecież siedzę, nie? – zaśmiał się, szeroko uśmiechnął się do loczka. – Idziemy gdzie… - przerwałam mu.
- Nie. – warknęłam i wzięłam kolejny łyk mleka. – Skoro już przyszliście z własnej woli, to robimy to co ja chce. A ja chce siedzieć w domu i oglądać ten idiotyczny serial. – Między nami nastąpiła cisza, chłopcy przez chwilę wspólnie ze mną oglądali tv. Cóż mogę na razie o nich powiedzieć? Szczerze, nic. Da się ich lubić, ale czasami są naprawdę denerwujący. Wstałam z sofy nie zważając na chłopców i udałam się do kuchni odstawić kubek. Zastałam tam Nialla, siedzącego przy stole i wcinającego kanapkę z serem, ogórkiem, ketchupem i nutellą. Blondyn odruchowo skierował wzrok w moją stronę.
- Chcesz troche? – zapytał, uśmiechnął się pokazując ząbki.
- Nie, fuu. Jak można połączyć ogórek z ketchupem i ser z nutellą? – odpowiedziałam i usiadłam obok niego. – Albo wiesz co? Daj, co mi szkodzi. – wzięłam od niego jedną kanapkę i powoli zaczęłam jeść. – Najwyżej się zrzygam.
- Wiesz co? Lubię Cię. – odezwał się Irlandczyk, przeżuwając kęs.
- Dzięki. – odpowiedziałam z pełną buzią. – I dziękuje też za kanapkę, nie była zła. – lekko uśmiechnęłam się. – Wracam do nich. Idziesz? – skinął głową. Po chwili wspólnie udaliśmy się do salonu, gdzie moje miejsce zajął Liam, cała czwórka władowała się na całkiem niedużą sofę, na której ledwo razem z tatą się mieszczę. Niall ponownie na mnie spojrzał po czym z rozbiegu rzucił się na nich wszystkich. – Świry. – zaśmiałam się.
- Co? – powiedzieli chórem, zwalając Irlandczyka ze swoich kolan.
- Pożałujesz tego. – rzucił Harry i zaczął powoli się do mnie zbliżać. – Nie chciałaś nigdzie iść… - Zayn przerwał mu.
- Pójdziesz siłą. –  pobiegną do mnie i przerzucił sobie przez ramie. – Hazza, klucze są na szafce, zbieramy się! Idziemy pozwiedzać Londyn. A ty. – lekko klepnął mnie w lewą nogę. – Pójdziesz  z nami.
- Ale ja nie chce! Niall, błagam, pomóż!!! – z całych sił próbowałam się wydostać z jego ramion.
- Mówiłaś coś, słońce? – odpowiedział rozbawiony Irlandczyk po czym Liam, Louis i Niall wyszli, zaraz za nim Zayn ze mną i Harry zamykając drzwi. Schował klucz do tylniej kieszeni. Rzuciłam im złowrogie spojrzenie i nie narażając szyi na dalszy ból po prostu odpuściłam głowę. Szliśmy tak dobre dwadzieścia minut. Nawet szczerze zdziwiłam się, że Zayn potrafi tak długo mnie nieść.
- Mógłbyś mnie postawić? – musiałam się odezwać, ból kręgosłupa był nie do wytrzymania.
- A pójdziesz z nami? – zapytał rozbawiony Louis.
- Wszędzie gdzie będziemy chcieli? – dodał Zayn.
- No. – po chwili mulat postawił mnie na ziemi, przez dłuższą chwilę nie odzywałam się słuchając ich rozmów na temat zbliżającego towarzystwa…co ja tu robię? Powinnam była teraz siedzieć w domu z trzecim już kubkiem gorącego mleka, samotnie z czymś do jedzenia, oglądając swój idiotyczny ale jakże fantastyczny serial. Jeszcze raz spojrzałam na chłopaków którzy szli z przodu…a może by tak spróbować uciec? Możliwe, że nie zoriętowali by się gdzie jestem, w którą stronę uciekłam, albo czy ktoś mnie porwał. Ale nie zrobie tego, wole już iść  z nimi z tyłu niż potem ponosić konsekwencje mojej ucieczki. Wyciągnęłam telefon i zabrałam się za pisanie smsa.
Do: Tata :)
„Mówiłam już jak bardzo Cię nienawidzę? ;/”
Na odpowiedź nie czekałam długo.
„Przepraszam, że musisz spędzać cały dzień z nimi :) Obiecuje Ci to wynagrodzić! xx”  
Uśmiechnęłam się. Wzięłam głęboki oddech.
- Wy do cholery pamiętacie, że jeszcze tu jestem?! – wszyscy momentalnie odwrócili się w moją stronę. – Ktoś mi powie gdzie idziemy? – złożyłam ręce pod biustem robiąc obrażoną minę.
- Do wesołego miasteczka! – krzyknął Louis. – Albo na Londyńskie Oko. Dawno tam nie byłem.
- Lou? Byliśmy tam cztery dni temu. – powiedział loczek, ponownie spojrzał na mnie. – A my Ci nie powiemy, miśku. – Harry stanął obok mnie i objął mnie w pasie. – To niespodzianka!
- Po pierwsze. – wymusiłam uśmiech. – Nie mów do mnie „miśku”. A po drugie, zabieraj łapy! – odepchnęłam go. – Chłopcy, ja naprawdę nie mam ochoty nigdzie iść. Wolałabym zostać w domu. – zrobiłam błagającą minę.
- To nie działa, misiu. – Harry ponownie się przysunął wyciągając rękę w moim kierunku.
- Nie waż się. – warknęłam odpychając go. Chłopak powoli odsunął się. Teraz szłam już w środku. Louis, Liam, Niall, ja, Harry i Zayn. Minęliśmy kilka uliczek, park, nawet Londyńskie Oko, na które Louis i tak musiał wsiąść! A gdy zrobił to on wziął też Hazzę, ale okazało się, że Liam, też chce się przejechać! No to jak wszyscy, to wszyscy, Zayn też poszedł, zostałabym, gdyby nie fakt, że ponownie zostałam przez mulata zaniesiona.
***
- Wiecie, że dochodzi 21? – zapytałam i spojrzałam na każdego z nich. – Moglibyście odstawić mnie już do domu? Tata zaraz wróci, a nie chciałabym by wrócił do pustego domu. – chłopaki smacznie zajadali się pizzą, przeżuwając każdy kęs, co chwilę patrząc na mnie, tak jakby sprawdzali czy gdzieś im nie uciekłam. Co z dzisiejszym dniem? Powiedzmy, że był udany. Spacer po Londynie, London Eye, Big Ben przy którym chłopaki robili miliony zdjęć, 

zoo, które zaproponował Lou i na końcu pizzeria w której obecnie się znajdujemy. Oczywiście nie zapominając o tłumach ludzi, którzy kręcili się wokół nas, prosili o autografy, bądź robili sobie zdjęcia z chłopakami…a co robiłam wtedy ja? Służyłam za fotografa, bądź stałam gdzieś z boku, stucznie uśmiechając się. 
- Dasz nam zjeść? – zapytał Niall.
- Zresztą możesz zadzwonić do Paula. Powiedzieć, że będziesz później. – Liam uśmiechnął się i wziął kolejny kawałek pizzy. Czasami zastanawiałam się ile oni potrafią zjeść.
- Siedze z wami od rana. Chce już wracać. – skrzyżowała ręce pod biustem w geście obrażenia.
- Zjemy i za pół godziny odstawimy Cię do domu. – oznajmił Zayn. 


- Siedźcie sobie tu i jedźcie. Smacznego, ale ja wracam. – wstałam, zabrałam torebkę i byłam gotowa już wyjść, lecz ręka Zayna na moim nadgarstku, utrudniła mi to.
- Odprowadzić Cie? – zapytał, robiąc śmieszną minę.

- Za pół godziny? Nie, dzięki. – spojrzałam na chłopaków. – Cześć. – po czym zniknęłam za framugą drzwi.Jeszcze około pięciu minut stałam pod pizzerią z nadzieją, że któryś jeszcze wyjdzie i mnie odprowadzi tak, wiem. Nadzieja matką głupich, w końcu sama stanowczo mu odmówiłam. Powoli ruszyłam przed siebie, jeszcze raz spoglądając w okna pizzerii. Nie zauważyłam ich, możliwe, że też już sobie poszli. Rozejrzałam się jeszcze raz dookoła, po czym udałam się w stronę domu. 
___________________________________________________
Drugi. ;) Właściwie pisze to,  nie mam pojęcia czy ktoś w ogóle czyta ;c Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny! i wiele dla mnie znaczy. //Agaa.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz